Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dariakasztan z miasteczka Chodzież. Mam przejechane 49265.28 kilometrów w tym 20871.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.92 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dariakasztan.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
01:24 h 17.86 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max:170 ( 86%)
HR avg:130 ( 65%)
Podjazdy: m
Kalorie: 550 kcal

Słabiutko..

Czwartek, 6 czerwca 2013 · dodano: 08.06.2013 | Komentarze 1

Po tygodniu od upadku postanowiłam wyjść na rower. Dotychczasowa forma gdzieś uciekła, źle się jechało, szybkości nie ma, mogiła. Kolano bolało przez pierwsze 45 min jazdy, dopóki się nie 'rozgrzało', ale jestem dobrej myśli. W przyszłym tyg. miało być zrobione USG ale odpuszczę, bo wydaje się być okej.
Kategoria 0-50km, trening


Dane wyjazdu:
19.50 km 0.00 km teren
00:56 h 20.89 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Szoszona

Po cichaczu w cywilu...

Poniedziałek, 3 czerwca 2013 · dodano: 05.06.2013 | Komentarze 0

Bo jeszcze mam zakaz wsiadania na rower, ale po wczorajszym oglądaniu zawodów w Wyrzysku miałam ochotę też sobie trochę pokręcić, a że Biała Dama w naprawie to dziś Szoszona poszła w ruch.
Kategoria 0-50km, wycieczka


Dane wyjazdu:
48.00 km 30.00 km teren
03:54 h 12.31 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1900 m
Kalorie: 1500 kcal

MTB Trophy- ISTEBNA etap 2 PECHOWY

Piątek, 31 maja 2013 · dodano: 05.06.2013 | Komentarze 6

z całej naszej 5 już dziś na starcie stanęła tylko 4. Wstałam wcześnie, by zdążyć zjeść śniadanko i uszykować się. Całą noc lał deszcz, ale nad ranem już przestało i zaczęło się przejaśniać, mimo to na wszelki wypadek spakowałam bluzę do plecaka. Po starcie, chwilami słoneczko świeciło. Pierwsze km- rzesza ludzi mnie wyprzedza, myślę sobie gdzie oni sie tak spieszą, a może to ja tak wolno jadę. Ale wszystko wyjaśniło się na pierwszym podjeździe, gdzie zaczęłam jechać swoim tempem i wyprzedzać. Początek trasy same asfalty ale po pierwszym bufecie (20km) zaczęło się wspinanie. Dopóki szło dopóty jechałam. Na ścieżkach pełno wody, błota. Koła buksowały w miejscu, dlatego jechałam po skraju ścieżki żeby trochę na trawie złapać przyczepność. Ale za chwile i tak zaczęła się wspinaczka i to bardzo długa. Najgorsze było błoto, które zalepiało całe opony, rower stawał się kilkukrotnie cięższy. Co 10m trzeba było stanąć i oczyścić koła, przerzutki, amortyzator. W pewnym momencie koła już się nawet nie kręciły od tego błota. Nawet chwile niosłam rower, ale jego waga(niecałe 13kg) plus do tego błoto, sprawiło że więcej jak 10m. nie przeniosłam go. Człowiek czuł się bezsilny, no ale nie miał wyjścia i szedł pod górę, jak wszyscy inni, choć niektórym udawało się po trochu podjeżdżać. Miejscami były momenty wypłaszczeń i krótkich stromych zjazdów, na jednym z nich w tym błocie koło straciło przyczepność i runęłam z całym impetem kolanem w kamień. Zabolało i to bardzo, ale szybko się pozbierałam, ktoś zapytał czy wszystko w porządku i ruszyłam w dalszą trasę. Adrenalina zadziałała i po chwili przestałam czuć ból, tylko krew się lała, ale tym się nie przejęłam.
W pewnym momencie widzę, prowadząc rower, że amortyzator jest całkiem schowany, myśle sobie zły znak. W końcu dojechałam/doszłam na sam szczyt Rysianki, gdzie znajduje się schronisko, tam zaczął się zjazd. Pełno kamieni na nim, wielkich kamieni i poczułam że amortyzator nie trzymał ciśnienia, dobijał do końca. Zatrzymałam się na chwile i momentalnie poczułam że kolano jednak boli. Próbowałam na blokadzie skoku jechać ale nie szło, nadal nie trzymał ciśnienia, chyba uszczelka poszła,a poza tym pozycja na rowerze znacznie się obniżyła. Zrobiło sie niebezpiecznie, więc prowadzam rower, ale widząc że 2 rowerzystow z Gomoli prowadzą poszkodowanego do schroniska to zabieram sie z nimi. Zostałam z Rafałem (bo tak miał na imię chłopak ze zwichniętym barkiem) a tamci pojechali dalej. To dopiero połowa trasy, ale już największa góra była już za nami. Spakowałam wszystkie rzeczy Rafała, bo biedny nie był w stanie z tego bólu nic zrobić, zadzwoniłam po pomoc i mieliśmy czekać pół godz, de facto czekaliśmy ponad 2h. Dobrze że miałam bluzę w plecaku, bo zrobiło się zimno na szczycie.
Kolano zaczynało co raz mocniej boleć, krew po nodze ciekła i pojawił się krwiak poniżej rzepki. Gdy w końcu przyjechali GOPRowcy, zapakowali nasze rowery i zwieźli nas ostrożnie na metę wyścigu. Nastraszyli mnie że mogło dojść do pęknięcia rzepki lub jakiejś chrząstki, bo jeszcze takiego 'czegoś' nie widzieli i mam zrobić USG i RTG kolana. No ale mówiłam że się tym później zajmę.

Bardzo żałuje że tak to się skończyło i sprzęt mi zawiódł. Gdyby nie amortyzator jechałabym dalej i ukończyłabym chociaż ten etap. Finansowo dużo to kosztowało i szkoda że tak szybko się to skończyło, ale wspomnienia będą do końca życia.

Najgorsze że straty są:
ukradziono mi pożyczonego GPSa HOLUX w tym schronisku
suport do wymiany bo korba ledwo się kręci
amortyzator- może uda się go jakoś zreanimować,bo na nowy to nie liczę
reszta 'pewnie wyjdzie w praniu'.

Nie odpuszczę, jeszcze tam wrócę!




Galeria zdjęć znaleziona gdzieś w necie
Kategoria 0-50km, zawody


Dane wyjazdu:
80.00 km 60.00 km teren
06:31 h 12.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max:168 ( 85%)
HR avg:147 ( 74%)
Podjazdy:3100 m
Kalorie: 2400 kcal

MTB Trophy- ISTEBNA

Czwartek, 30 maja 2013 · dodano: 05.06.2013 | Komentarze 1

Pobudka wcześnie rano, patrzę przez okno: deszcz, a wręcz ulewa i błoto przed domkiem. Myślę sobie: eh, będzie ciekawie na trasie i trochę entuzjazm opadł. No ale skoro jestem to jadę, uszykowałam się, zjadłam i spakowałam plecak. Pierwszy raz jechałam z plecakiem, wiedziałam że na takie zawody trzeba wziąć sporo rzeczy. I tak zapakowałam: 2 dętki, pompkę, 2 naboje, narzędzia, skuwacz, zacisk sztycy, 2l płynów w bukłaku, bluzę, zacisk do kół, smar, hak przerzutki, kilka zippów, batonów i zapasowe długie rękawiczki. Było ciężko ale po 5 km już mi to różnicy nie robiło.Jak to się mówi: "Przezorny zawsze zabezpieczony."
Na miejsce trasy z naszej kwatery mieliśmy jakieś 5km, trochę pod górę,ale w większości z górki. Pare minut przed startem przestało padać, ale ulga, choć i tak było wiadome że w lesie to jest masakra.
Pierwszy etap "Czantoria": fajnie sie jechało, bardzo spokojnym tempem, już nie pamiętam kiedy ostatnio tak wolno jechałam, ale wiedziałam że czekają mnie 4 ciężkie dni więc ani przez moment nie ścigałam się.
Podjazdy super, bardzo dobrze mi się wjeżdżało, ale za to na zjazdach już było gorzej. Same śliskie kamienie, korzenie, pełno błota, strach w oczach, więc wolałam sprowadzać, a i tak dwa razy się wywaliłam. Czułam że opony mam kiepskie jak na takie warunki. Dojechałam na metę spokojnie, na każdym bufecie chwilę się zatrzymywałam, ukończyłam z czasem 6:05. Po przekroczeniu mety, trzeba było ponownie wjechać na górę Istebnej do domku i wyczyścić rower. Hamulce już po pierwszym etapie należało wymienić.

Czas jazdy jest liczony od startu do przekroczenia, postoje, bufety, upadki, realnie czas czystej jazdy jest sporo mniejszy.
Kategoria zawody, 50-100


Dane wyjazdu:
18.00 km 0.00 km teren
00:56 h 19.29 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max:160 ( 81%)
HR avg:120 ( 60%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

ISTEBNA- krótki rozjazd przed etapówką

Środa, 29 maja 2013 · dodano: 05.06.2013 | Komentarze 0

Wczoraj z klubem zajechaliśmy do naszej kwatery. Jutro zaczyna się pierwszy etap.
Km orientacyjne, a z jakiego powodu będzie napisane w kolejnych postach.
Wieczorem odebraliśmy pakiety startowe, a raczej sam numerek i profil trasy.
Kategoria trening, 0-50km


Dane wyjazdu:
43.00 km 37.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

"Rajd z Gogolem"

Niedziela, 26 maja 2013 · dodano: 05.06.2013 | Komentarze 0

Pogoda od rana robiła psikusy, zimno, wietrznie i mokro. Zebraliśmy się na Delfinie, dojechał do nas p. W. Gogolewski, organizator zawodów MTB w Wlkp. Przejechaliśmy proponowaną trasą na maraton w przyszłym roku, ale można jeszcze trochę wycisnąć z naszych terenów. Zobaczymy czy się uda i za rok w Chodzieży będziemy się ścigać.
Kategoria trening, 0-50km


Dane wyjazdu:
55.70 km 50.00 km teren
02:52 h 19.43 km/h:
Maks. pr.:51.50 km/h
Temperatura:15.0
HR max:177 ( 89%)
HR avg:131 ( 66%)
Podjazdy: m
Kalorie: 930 kcal

Z Rafałem..

Piątek, 24 maja 2013 · dodano: 25.05.2013 | Komentarze 0

Kategoria 50-100, trening


Dane wyjazdu:
49.70 km 40.00 km teren
03:07 h 15.95 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:178 ( 90%)
HR avg:140 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: 990 kcal

Czwartkowy trening..

Czwartek, 23 maja 2013 · dodano: 25.05.2013 | Komentarze 0

Kategoria 0-50km, trening


Dane wyjazdu:
63.00 km 55.00 km teren
03:00 h 21.00 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max:163 ( 82%)
HR avg:130 ( 65%)
Podjazdy: m
Kalorie: 980 kcal

Niedzielny wypad..

Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 20.05.2013 | Komentarze 0

Zbiorka 10 rano, przybyło nas 5. Przejechaliśmy spokojnie trasy okolic Gontyńca, Oleśnicy, Ujścia i Wyszyn.
Filmik z mini Gontyńca, te krzyki w tle to ja ;)..
zawsze mam jakieś obawy przed tymi wąwozami. Następnym razem z innej perspektywy trzeba nakręcić filmik, bo nie ma tego efektu.

&feature=youtu.be
Kategoria 50-100, trening


Dane wyjazdu:
76.50 km 0.00 km teren
02:55 h 26.23 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:160 ( 81%)
HR avg:128 ( 64%)
Podjazdy: m
Kalorie: 890 kcal
Rower:Szoszona

Szosowo..

Sobota, 18 maja 2013 · dodano: 20.05.2013 | Komentarze 0

Po wczorajszym treningu już dziś nie było mocy w nogach. Spokojna jazda z rana, by zdążyć na 14, na start biegu Grzymalitów , żeby pokibicować Pawełkowi.
Kategoria 50-100, trening