Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dariakasztan z miasteczka Chodzież. Mam przejechane 49265.28 kilometrów w tym 20871.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.92 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dariakasztan.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
41.50 km 40.00 km teren
02:07 h 19.61 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max:158 ( 80%)
HR avg:160 ( 81%)
Podjazdy: m
Kalorie: 700 kcal

Maraton MTB Potulice...

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 30.06.2012 | Komentarze 1

Jedna wielka masakra.. Urwana przednia przerzutka po 5 km. od startu, na naprawę zeszło dobre 20min. Zanim ją razem z 3 panami odkręciliśmy, następnie spinka za cholerę nie chciała się odpiąć bo cała zabłocona była, wyjęłam skuwacz i dopiero wówczas udało nam się zreanimować moją białą damę. Najlepsze było to, że jak ruszyłam to przyszła potężna burza, dosłownie oberwanie chmury. Bałam się jechać w lesie bo blisko w drzewa pioruny trafiały, ale najgorsze to i tak przeżyłam w szczerym polu, jak piorun trafił dosłownie jakieś 100m. ode mnie. Nogi mi się ugięły. Miałam strach w oczach. Dopiero po 10km zaczęłam wyprzedzać pierwszych zawodników. Rafał, który miał do przejechania 3 okrążenia, dzwonił do mnie by się dowiedzieć czy wszystko ok (oczywiście jak już burza się oddaliła) bo zapytał się kolarza z tyłu czy nie widział dziewczyny w stroju ENZO, no i już wiedział że się z tyłu męcze. Spotkaliśmy się na 15 km i razem dojechaliśmy na stadion, kółko wokół i decyzja że jedziemy jeszcze jedno. Tata powiedział że jestem 4 min za jakąś kobietą, później się przyznał że powiedział 4 a w rzeczywistości było ponad 12min. No coż, Rafał mnie pociągnął następne 20, ale tak ciężko jeszcze nie było. Każdy podjazd to była masakra, siłowo podjeżdżałam, najgorszy był bruk, który mokry robił się naprawdę niebezpieczny. Oczywiście, nie byłabym sobą gdybym gleby nie zaliczyła i siniaków kolejnych się nie nabawiła, przy okazji kolano całe zdarte. Achh.Na mecie ciepły posiłek czekał, myjka i oblegane przez wszystkich brudasów prysznice . Ku mojemu zaskoczeniu był to bardzo skromny wyścig, na stracie stanęło około 60 osób i w tym tylko 3 kobiety. Byłam pierwsza w kategorii ale 2 w open. Powoli zbieram kolejne doświadczenia.
Kategoria 0-50km, trening, zawody



Komentarze
JoannaZygmunta
| 18:11 niedziela, 1 lipca 2012 | linkuj GRATKI!!!! Szlify kolarskie muszą być! Po takich przygodach pierwsza!!
Jak będziesz w Poznaniu to napisz na priwa to sobie pojeździmy
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa sobot
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]